poniedziałek, 30 marca 2015

Rozdział 7

Trzymam Andrzeja pod rękę i uśmiecham się pod nosem. Chichot mojego towarzysza wprawia mnie w dobry humor.
- Gdzie idziemy? - pytam kiedy w końcu mogę coś z siebie wykrztusić poza śmiechem.
- Przed siebie. - wystawia mi język - czy zawsze musimy iść w jakieś konkretne miejsce?
- Oh, no nie. Nie musimy. - uśmiecham się i w ciszy maszerujemy dalej.
Po kilkuset metrach w głąb parku dostrzegam ławeczkę, która lokuje się między drzewkami. Szarpię lekko Andrzeja i skrętem głowy pokazuję mu to miejsce. Kilka minut później siedzimy już w owym miejscu. Ja z podkulonymi nogami a on obok obejmując mnie za plecami.
- A co to za Karol? - pytam odwracając głowę w jego kierunku.
- Karollo? Przyjaciel. - uśmiecha się.
- No to pięknie postąpiłeś z przyjacielem.. - kręcę głową. - zadzwoń do niego może miał do Ciebie jakąś ważną sprawę.
- Daj spokój korona mu z głowy nie spadnie. - burzy się.
- Andrzej - patrze na niego spod byka. - no dzwoń, dzwoń. - ponaglam.
Wrona kręci głową i wyjmuje telefon z kieszeni. Wybiera numer i przykłada komórkę do ucha. W tym samym momencie czuję wibrację w kieszeni kurtki.
Wiadomość od: Karol
Em.. gdzie jesteś?
Na mojej twarzy powstaje lekki grymas. Głupie pytanie no  bo w sumie po co mu to?
Wiadomość do: Karol
W parku niedaleko Energi. Dlaczego pytasz? Coś się stało?
Wysyłam i  odwracam się w stronę Andrzeja, który już rozmawia ze swoim przyjacielem.
- Dobra, dobra ale nie teraz, ok? Jestem zajęty... W parku... Oj, nie za dużo chciałbyś wiedzieć? - lekko się denerwuje. Kładę rękę na jego ramieniu próbując go opanować - Po prostu pozwól mi się odezwać później, jak wrócę do domu... Okej... Strzała. - rozłącza się i chowa telefon.
- No i jak? Pewnie coś ważnego no nie? - wystawiam mu język.
- Ważne czy nie ważne mogło poczekać. - pstryka mnie w nos - Co powiesz na gorącą czekoladę?
Na odpowiedź długo nie musi długo czekać. Od razu zrywam się z ławki jak poparzona. W wyśmienitych humorach zmierzamy w stronę domu Andrzeja, który znajduje się niedaleko.  Po prawie dwugodzinnej rozmowie przy gorącej czekoladzie zbieram się do domu. Jak zwykle pomimo tysiąca argumentów Wrona upiera się że mnie odwiezie. Co jak co ale jemu to nie przegada... No więc kilka minut później stoję już pod swoim blokiem i grzebie w torbie szukając kluczy. Nie jest mi dane chyba je znaleźć bo przerywa mi dzwoniący telefon. Nawet nie zwracam uwagi kto dzwoni tylko od razu odbieram.
- Halo?
- Amanda, hej tu Karol. - słyszę znajomy głos i przerywam przeszukiwanie torby.
- Em.. no cześć cześć. Co się dzieje?
- No bo mam taką sprawę... - przerywa i przez chwile milczy.
- Karol? Jesteś? - upewniam się.
- Tak, tak. Słuchaj bo taka głupia sprawa wyszła i w sumie nie wiem od czego zacząć..
- Może po prostu od początku? Albo przejdź do sedna oo!
- Hmm.. - chwila ciszy - czy  byłaś może dziś na Energii?
- Na Energii? - pytam lekko zdziwiona - no tak byłam.
- Aa.. w takim razie już nic, tyle chciałem wiedzieć.  Cześć. - nie daje mi dojść do słowa tylko od razu się rozłącza.
Stoję jak wryta pod drzwiami  i nadal nie rozumiem o co chodzi Karolowi. Skąd by wiedział, że właśnie dziś była na Energii? Po co w ogóle te pytania? Kręcę głową i wracam do  poszukiwania kluczy. Kiedy w końcu je znajduję wchodzę do bloku i wybiegam do swojego mieszkania.

                                                                        ♦  ♦  ♦

- Karollo, ziemia! - czuję mocne szturchnięcie Wrony i od razu podnoszę głowę - o czym to chciałeś pogadać?
Przeciągam się na fotelu i opuszczam głowę do tyłu na oparcie. Nie wiem od czego zacząć, nie wiem co mam mu powiedzieć i nie wiem jak zareaguje na to. Amanda, z która znamy się od jakichś dwóch miesięcy okazuje się laską Andrzeja? Jak inaczej wytłumaczyć ich zachowanie na hali i wtedy w parku... 
- Co to była za dziewczyna dzisiaj na hali?  
- Amanda - tyle mi wystarczy żeby zrezygnować z tego całego przedstawienia - przyjaciółka.
- Długo się znacie?
- Aa z miesiąc może... A tak właściwie dlaczego pytasz? - odwraca głowę w moją stronę.
- Tak o, przecież wiesz że jestem ciekawski. - uśmiecham się tym samym przekonując Andrzeja.
Siedzimy razem  może do północy grając na Xboxie i gadając na temat meczu, który jest już za dwa dni. W międzyczasie nie poruszamy tematu Amandy. Może i dobrze... Wystarczy, że cały czas o tym myślę. 
Rano budzę się o dziwo wcześniej przed budzikiem. Przeciągam się w łóżku i sięgam po telefon. Rzucają mi się w oczy nieprzeczytane wiadomości i połączenia. Od razu klikam w nie zastanawiając się kto mógł do mnie pisać w nocy? To zdecydowanie musiała być jakaś ważna sprawa. Przetarłem oczy ze zdumienia kiedy zorientowałem się, że to Amanda była autorką wszystkich 4 wiadomości i 6 połączeń! 
Wiadomości od Amanda:
1) Co się dzieje?
2) Karol? 
3) Wszystko okej? Odpisz w końcu!
4) Karol do cholery, odbierz ten telefon albo chociaż odpisz! Co się z Tobą dzieje?!
Zablokowałem od razu telefon i odłożyłem na stolik. Nie miałem zamiaru jej teraz odpisywać, nie wiem czy w ogóle mam ochotę z nią rozmawiać. Kiedy w piątek napisała mi, że możemy się spotkać byłem w siódmym niebie. W końcu! Po miesiącu samych rozmów telefonicznych i sms-ów miałem ją zobaczyć. Nie liczylo się to jak ona wygląda. Czy jest ładna czy brzydka, niska czy wysoka, blondynka czy brunetka, gruba czy chuda. Była wyjątkowa swoim charakterem. Uwielbiałem każdy jej sms i każde jej słowo. Nawet to najmniej ważne, lubiłem kiedy była na mnie zła bądź upominała mnie za jakiś niestosowny komentarz. Była tą, którą potrzebowałem. Tak. Potrzebowałem jej. Tylko jej. A teraz? Fatalny zbieg okoliczności! A może to w cale nie jest zbieg okoliczności. Może oni oboje o tym wiedzą i robią mi na złość. Przeczesuje dłonią włosy i wstaje z łóżka. Nie  będę o nich myślał. Nie będę myślał o niej. Wchodzę do łazienki i opłukuje twarz żebym się do reszty rozbudził, z szafy wyciągam strój do biegania i wkładam go. Na korytarzu wsuwam tylko buty i wychodzę z mieszkania. Myślę, że poranny rozruch przed treningiem jeszcze dobrze mi zrobi.  Przestane trochę myśleć.


***

wow, nie wierze że to robię. pierwszy raz od ponad roku włączam bloggera! 
przybyło was tu ale jak się domyślam tylko na chwilę. cieszę się! 
nie obiecuje znowu pisać, nie obiecuje że będę tu ciągle
nic nie obiecuje. ale postaram się!