poniedziałek, 9 grudnia 2013

Rozdział 3

Śniadanie zjadłam, mniej więcej ogarnęłam mieszkanie więc śmiało mogę usiąść i wypić kawę. Włączam ekspres i przygotowuję  sobie latte. Kiedy trójwarstwowy napój bogów jest już gotów sięgam do szafki po jakieś słodycze i przechodzę do salonu. Siadam z podkulonymi nogami na kanapie i owijam się kocem. Mam jeszcze dość sporo czasu. Postanowiłam, że do mamy pojadę już w dziś (czyt. piątek) bo odwołali zajęcia. Planuje wyjechać około 17 w końcu to tylko jakieś 60 km. Poza tym  umówiłam się jeszcze z Andrzejem. Wymieniliśmy się numerami telefonów dwa dni temu kiedy równie 'przypadkowo' wpadliśmy na siebie na mieście. Takim sposobem otrzymuję codziennie tysiąc sms'ów o tym co właśnie robi.
Słyszę dźwięk przychodzącego sms'a.
O wilku mowa! Sięgam po telefon i przejeżdżając palcem po ekranie odblokowuję go.
'Wiadomość od: Andrzej
Skończyłem trening. Przyjechać PO Ciebie czy DO Ciebie? :>'
'Wiadomość do: Andrzej
Już robię kawę. :) '
W ten właśnie sposób mam z głowy czas do wyjazdu. Andrzej za pewnie będzie siedział dopóki go nie wygonię. Ale nie przeszkadza mi to. Może znamy się tylko kilka dni ale i tak jest bardzo fajnym facetem i świetnie się z nim gada. Nie zdążam wstać z kanapy kiedy mój telefon znów zaczyna wibrować.
'Wiadomość od: Karol
Może się w końcu zobaczymy? :)'
Aha, zapomniałam powiedzieć. Karol jest tym chłopakiem, którego poznałam miesiąc temu na czacie. Od tej pory codziennie ze sobą rozmawiamy. Albo na internecie albo piszemy sms. Jednak do tej pory ani razu się nie spotkaliśmy. W sumie sama nie wiem dlaczego. Mam złe przeczucia co do naszego spotkania. Karol cały czas prosi o to abyśmy się spotkali. Widać, że mu strasznie na tym zależy ale z drugiej strony akceptuje moją decyzję.
'Wiadomość do: Karol
Dobrze... Ale dopiero w przyszłym tygodniu bo nie jestem w Bełchatowie. ;)'
Tak, wiem. Jestem wredna i kłamię. Ale za 4 godziny mnie tutaj nie będzie więc po części jest to prawdą. W międzyczasie przechodzę do kuchni i robię latte dla mojego gościa, który zaraz tutaj będzie. Czy mam zamiar się spotkać z Karolem? Być może. Jeżeli tylko znajdę czas spróbuję się przełamać i w końcu się z nim zobaczyć.
Wiadomość od: Karol
Nie... Nie wierzę! Kim jesteś i co zrobiłeś z Amandą? :p
Zaczynam się śmiać i opieram się o wysepkę w kuchni.
Wiadomość do: Karol
Bardzo śmieszne! Jak się będziesz nabijał to nici z naszego spotkania! :p
Odkładam telefon na blat równo z dźwiękiem dzwonka. Na pewno Andrzej.
- Właź! - krzyczę i łapię zrobioną kawę. Chowam jeszcze telefon do kieszeni i wychodzę z kuchni.
- Cześć młoda! - spotykam się z nim na korytarzu. Na powitanie wita mnie całusem w policzek i oboje wchodzimy do salonu.
- Jak po treningu? - wypytuję podkulając pod siebie nogi.
- Męcząco - prycha - ale w porządku. A Ty jak się masz?
- Nie narzekam. Z racji takiej, że odwołali mi zajęcia jadę już dziś do mamy. - upijam łyk kawy i włączam muzykę.
Andrzej - o dziwo - nie siedzi dziś długo. Przed piętnastą zaczyna się już zbierać. Jak przystało na dżentelmena odniósł nasze szklanki do zmywarki. Nalega, żebym dała znać jak tylko dojadę i żebym na siebie uważała. Żegnamy się i wychodzi. Idę do swojego pokoju po torbę i pakuję do niej kilka ciuchów. Do kosmetyczki wrzucam najpotrzebniejsze rzeczy: szczoteczka, szczotka do włosów, kosmetyki. Przebieram legginsy na szare dresy ze ściągaczami, na górę ubieram bluzę i z torbą w ręku wychodzę z pokoju. Odkładam rzeczy na korytarzu i wyłączam telewizor w salonie. Nie ma co czekać do siedemnastej.  Im wcześniej się tam pojawię tym lepiej. Nasuwam na nogi jasnoniebieskie air maxy i narzucam kurtkę. Zatrzaskując za sobą drzwi zbiegam ze schodów prosto na parking podziemny gdzie znajduję swojego rzęcha.

Po drodze trafiam na korki i dzięki nim jestem tuż przed 17 pod domem mamy. Zabieram torbę i podchodzę do drzwi. Nie zdążam nawet zapukać a drzwi już się otwierają.
- Córcia! - Marzena zaczyna mnie całować i przytulać.
- Dobra hej! Już starczy! - zaczynam się śmiać i wyplątując się z jej ramion wchodzimy do domu.
- Miałaś przyjechać dopiero jutro. -  uśmiecha się i zabiera ode mnie torbę, którą kładzie w kuchni na krześle.
- No tak ale odwołali nam dziś zajęcia więc posprzątałam i postanowiłam przyjechać.
- Ah! Cieszę się, że Cię widzę. - całuje mnie ponownie i bierze się za robienie herbaty.
Moja mama jest śliczną czterdziestodwuletnią brunetką o ciemno brązowych oczach. Figurę ma typowo kobiecą. Duże piersi i okrągły tyłek. Ogólnie wygląda mniej więcej na trzydziestkę. Od zawsze byłyśmy tylko ja i ona. Z opowieści wiem, że tato zostawił nas jak tylko dowiedział się o ciąży. Oboje byli młodzi i mama sądzi, że zwyczajnie się wystraszył. Marzena - czasami mówię do niej po imieniu - wychowuję mnie sama. Czasami pomagała jej babcia dopóki nie zachorowała i zmarła. Pomimo to mama jest świetną, spełnioną kobietą. Przedwczesna ciąża wcale nie zrujnowała jej życia. Ma własną firmę, która zajmuje się dekorowaniem wnętrz. Dekorowanie to zdecydowanie największe hobby mojej mamy.
Cholera! Kompletnie zapomniałam, że mam dać znać Andrzejowi, że już dojechałam. Od razu sięgam po telefon.
Wiadomość do: Andrzej
Już dojechałam. :)
Odkładam telefon na stół i biorę się za pomoc w przygotowaniu herbaty razem z mamą. Kiedy już są gotowe siadamy przy stole uśmiechnięte od ucha do ucha.
Po kuchni roznosi się dźwięk mojego telefonu.
- Przepraszam - odzywam się kiedy tylko widzę, że dzwoni - nie kto inny jak Andrzej. - Cześć.
- No hej! Co ty tak pędziłaś, że już jesteś? - jego ton jest dość poważny na co wybucham śmiechem.
- Wyjechałam zaraz po tym jak wyszedłeś. - uspokajam go. - Muszę kończyć.
- Masz szczęście. Ok, nie przeszkadzam. - wyobrażam sobie jak w tej chwili się uśmiecha.
- Odezwę się później. Hej.
- Pa!
Wyłączam się i od razu spotykam to spojrzenie mamy.
- A kto to dzwonił? - zaczyna się śmiać.
- Kolega. - wystawiam jej język.
- Oj nie bądź taka. - nadyma buzię - opowiadaj.
- Nie ma co opowiadać - zapewniam - poznaliśmy się przypadkowo na mieście i tak sobie utrzymujemy kontakt.
- Jaki jest? Czym się zajmuje? - tak myślałam. Fala pytań na raz.
- Mamo.. - patrzę na nią spod byka - Fajny. Śmieszny i bardzo pozytywny - obie zaczynamy się śmiać - gra w siatkówkę. W Skrze. - dodaję a mina Marzeny momentalnie się zmienia.


***

Oh, tak nie czekałam na dziesięć komentarzy. Skoro nie pojawiły się wcześniej to nie ma na co czekać :( Dodaję więc trójkę.  Jeju jestem z siebie dumna! Mam już napisane 4 rozdziały do przodu! :))
Jak się podoba rozdział? Jaki przewidujecie powód do takiej reakcji Marzeny?
+ pozdrawiam mojego Chomiczka! Kasia jesteś mistrzem że jeszcze nie ogarnęłaś że to ja piszę haha <3 :*
buziaki!!

blondi

2 komentarze:

  1. Dlaczego mina się zmienia...?? Czyżby było niezmiernie duże powiązanie z Ojcem?
    Rany, Twój blog jest wciągający.
    pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
  2. może to ma jakiś związek, że Karol ma wyjechać gdzieś ze swoim ojcem na weekend ? :D czyżby Karol i Amanda spotkali się wcześniej, niż planowali ? :D

    OdpowiedzUsuń